top of page

Michalina i Dawid. Zamek w Rydzynie

Jadąc 250km do Rydzyny nie wiedziałam co mnie czeka. Wracając 250km do domu starałam się poukładać ten ogrom emocji, zabawy i piękna, które mnie tam spotkało. Od czasu tego weekendu mijają dwa miesiące, a ja patrząc na poszczególne zdjęcia wciąż czuję zapachy, słyszę piosenki, przechodzą mnie dreszcze emocji...


Ale zacznijmy od początku. Od Michaliny i Dawida.


Michalina. Ta dziewczyna była dla mnie zawsze kumulacją kobiecości, pewności siebie, talentu. I chociaż poznałyśmy się trzy lata temu w dziwacznych okolicznościach i żadna z nas by wtedy nie pomyślała, że nasze losy się jeszcze przenikną, to jestem przeszczęśliwa, że tak się stało. Michalina jest naprawdę jedyna w swoim rodzaju.


Dawid. Dawid jest jak cebula - ma warstwy. Gdy spotkałam go pierwszy raz w przeddzień ślubu wydał mi się bardzo spokojny i pewny siebie. Podczas ślubu w jego oczach było widać bezwarunkową miłość, a na weselu był ogień! Poprawiny to pokaz talentu muzycznego, a plener ślubny to błyskotliwość i inteligencja. Czego powinnam spodziewać się po następnym spotkaniu?


To miejsce niesamowicie pięknie i romantyczne. Na każdym kroku zauważa się nowe detale architektury i wystroju. Rzeźby, kominki oraz fresk na suficie sali balowej zapierają dech w piersiach. W powietrzu czuć historię.


Otoczenie zamku w Rydzynie jest równie piękne co jego wnętrze. Błonia dookoła budynku przerywane są przez fosę, aby później zniknąć w zamkowych ogrodach. Tą przestrzeń wykorzystaliśmy na piątkową sesję narzczeńską. Dzięki tym kilku chwilom Michalina i Dawid mogli przyzwyczaić się do obecności aparatu, a ja lepiej poznałam ich zachowanie i wygląd przed obiektywem. I właśnie od tych zdjęć zaczniemy naszą opowieść.











Prawdziwe śluby

Przez długi czas myślałam, że najbardziej chcę fotografować tzw. drewniane ślubu. Wiecie, takie w stodołach, na łąkach, boho, rustykalne. Oczywiście, są one fantastyczne, ALE tego wrześniowego dnia odkryłam, że nie chodzi mi o miejsce ani styl ślubu i wesela. Chodzi o Młodych, o ich podejście i realizację własnych marzeń. Chodzi o to, aby być prawdziwym w tym co się robi, bo prawda daje szczęście, a szczęście zwykle udziela się wszystkim dookoła. Przynajmnie mnie się udzieliło.


I tym pogodnym akcentem wejdźmy w kolejną część opowieści, czyli WEDDING DAY!



























































































Poprawiny

Po takim niesamowitym dniu nie można po prostu odjechać do domu. Michalina i Dawid zadbali o to, by poprawiny były równie niezwykłe. Tak więc niedzielne po południe spędziliśmy zajadając się pysznościami z grilla, popijając rewelacyjne piwa kraftowe i... słuchając ich koncertu. Początek był spokojny. ,,Black Velvet'', ,,Simply the best'', ,,What's love got to do with it"... a na koniec ,,Proud Mary''. I wtedy widownia oszalała, brat panny młodej i Bilguun dołączyli się do wokalu i był prawdziwy ogień! Jakby cała energia skumulowana poprzedniego dnia w końcu znalazła ujście. Z resztą ja już nic nie mówię. Sami zobaczcie jak wyglądało zakończenie tego niesamowitgego weekendu na Zamku w Rydzynie :)


















Konferansjer: Bilguun Ariunbaatar

Szalony fryzjer: Robert Markowski

Królowa make upu: Emilia Różycka.

Zniewalająca suknia: Patrycja Pardyka

Aranżacja i dekoracje: Art Size

Fotograf: fotografowałam w duecie z Piotrem Dynarskim

Film: Kroniqa

Bajeczny tort i słodki stół: Galeria Słodkości

Zespół: D Tonacja

bottom of page