Sesje w domu to oficjalnie moje ulubione sesje ever. Wejście do czyjegoś domu to przekroczenie pewnej bariery, to inny poziom intymności niż sesje w plenerze. Tam jest czyjaś strefa komfortu, a ja jestem w niej gościem.
Oglądanie swoich przyjaciół odnajdujących się w nowej roli życiowej to niesamowite uczucie. Te osoby z którymi robiło się różne dziwne rzeczy, z którymi się dorastało, dzieliło się sercowymi rozterkami... Teraz są rodzicami. Od kiedy zobaczyłam ich Alicję nie mogę doczekać się własnego dziecka. Ona jest tak urocza...! Dla sprostowania: nie, nie jestem w ciąży ;)
Mam nadzieję, że w najbliższym czasie będę miała okazję robić więcej sesji lifestylowych, czyli sesji w domach. Mam wrażenie, że rozluźnienie i naturalność przychodzą łatwiej. A jesienna pogoda dodatkowo sprzyja takim zdjęciom... ;)
Proszę, włączcie muzykę i spędźcie kilka najbliższych minut z Alicją, Martyną i Bartkiem.
































